Historia Kronosa

Ankieta: Jak oceniasz moje opowiadanie?

Dobra
4
40%
Średnia
0
Brak głosów
Słaba
1
10%
Jestem głodny, może być
5
50%
 
Liczba głosów: 10

Awatar użytkownika
Seba Fallus 3 Wielki
Lunarion
Lunarion
Posty: 292
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Seba Fallus 3 Wielki » ndz, 8 sty 2012, 16:15

Od początku było widać wpływ Warckrafta ale mogłeś wymyślić inna nazwę a nie "Płonący Legion" :D
Kiedyś tu miałem fajne banerki za turnieje w Rome Total War... Tak jestem już stary :-D
http://totalwar.org.pl

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » ndz, 8 sty 2012, 16:23

Właśnie chcę to urozmaicić mieszając z Warcraftem. W wbc nigdy nie wspomniano ani miejsca z którego pochodzą demony ( chyba ), ani nazwy hord demonów. Próbowałem coś wymyślić, ale nic nie było lepsze niż nazwy z W3.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » ndz, 8 sty 2012, 21:06

rozdział 11.
Tongu - Wyspa pierzastego węża.

Kronos i Kadyen wpatrywali się w ląd. Kronos myślał czy to oko naprawdę istnieje, czy jest mitem. Gdy kupcy Ssrathi zacumowali statek w porcie Tongu Kronos wraz z Kadyenem pobiegli w stronę wioski Ssrathi. Gdy dotarli do ów wioski tajemniczy Ssrathi podbiegł do nich i zapytał :
-Wy zzznaćć Ssaarathaański?
- Ja nie. - Odpowiedział stanowczo Kronos - Ale Kadyen zna. - Kronos gestem zaprosił Kadyena do rozmowy.
-Sshef dneff sshef. Derrass susshi def. Sssear ssasa nesss. - Mówił w obcym Kronosowi Języku Kadyen. Ssrathi odpowiedział :
-Sessnoss. Ssama ssefa dneff.
-Sseas. Ssassed def! - Odpowiedział przesłodzonym głosem Kadyen. Kadyen zaczął tłumaczyć Kronosowi o czym rozmawiali :
-Zapytałem go czy zna Etheriański tak dobrze jak my. Odpowiedział że nie, lecz ich kapłan zna. Mieszka o tam, przed nami. Chodźmy.
Ruszyli. Szli środkiem wioski, a Ssrathi przyglądali się im ze strachem. Gdy stanęli przed chatą kapłana Kadyen zapukał. Dzwi się otworzyły i ujrzeli starego kapłana Ssrathi. Był szczupły i wysoki, trzymał laskę nasączoną magią którą Kronos znał - Magią Trucizn. Miał zielony odcień łusek, oraz blizny na czole i ręce. Wyglądał jak ojciec Kronosa Yoxleya - Potomka Mordiana Yoxleya. Kronos przemówił :
-Możemy przenocować parę dni w wiosce lub obrzeżach? Szukamy artefaktu...
-Możżżecie..Witam w wiosssce Elgarm... Co do arteffaktu, to pilnują go źźźli Sssaarathaanie.. Nikogo nie przzzepussszzzcząą... Plotki móówiąą, żże Demony porwały ichh dusssszze.. Żże są na ussługachh władcccy demonóów... Lub słudzzze władccy demonów... Tongu nie jest już bezpieczzznym miejsssscem. - Powiedział stary kapłan. - Gekah jesssstem. A ty? - Zapytał Gekah
-Kronos, kapłanie. Dziękuję za zgodę. Rozbijemy namiot na obrzeżach wioski.
Kronos i Kadyen rozbili namiot na obrzeżach wioski, po czym wyruszyli zbadać wyspę. Nic ciekawego nie znaleźli, do czasu kiedy spróbowali zbadać górę pośrodku wyspy. Strzegli jej Ssrathi na różnej maści Dinozaurach. Kronos wraz z Kadyenem wycofali się. Nagle zobaczyli coś dziwnego na niebie, coś, co przypominało pterodaktyla. Gdy jednak stwór zaczął lądować Kronos rozpoznał zwierzę. Był to pegaz, latający koń. Był biały, wielkością dorównywał Pterodaktylowi. Gdy pegaz był jeszcze bliżej ziemi Kronos zauwazył że coś lub ktoś na nim siedzi. Gdy pegaz wylądował i ów tajemnicza postać dotknęła stopami ziemi Kronos zrozumiał kim jest ten ktoś. Był to Łupieżca Barbarzyńców z Daros. Miał niebieskie tatuaże, Topór wojenny, oraz krótkie, poszarpane spodnie. Bluzki nie nosił, a jego włosy były potargane. Łupieżca zbliżał się do niego, a gdy był dość blisko by rozmawiać przemówił :
-Jestem Barbarzyńcą. Wódz powiedział, że mam zbadać tą wyspę. Z góry po środku wyspy wycieka Demoniczna magia. Kim jesteś? Nie wyglądasz mi na Ssrathi.
-Jestem Pół Mrocznym Elfem Pół Nieumarłym. Mam na imię Kronos. Kronos Yoxley. - Odpowiedział Łupieżcy Kronos.
-Więc wypada, byś również poznał moje imię. Mam na imię Furion. Po prostu Furion.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » pn, 9 sty 2012, 21:10

rozdział 12
Obrona Wioski Elgarm. Część 1.

Kronos zamarł. Znał ów barbarzyńcę, był to jego wujek. Kronos w końcu odezwał się :
-GDZIE TY BYŁEŚ PRZEZ TE 12 LAT, GDZIE? ZOSTAWIŁEŚ DZIECKO BEZ ROZDZICÓW NA PASTWĘ LOSU, KTÓRE SZCZĘŚLIWIE DOTARŁO DO YRM! WYTŁUMACZ SIĘ! - warknął Kronos
-Miałem... Pewne powody by cię zostawić. - Powiedział Furon - Pamiętasz ten naszyjnik, który ci zostawiłem? Gdybyś podążył ścieżką maga, wiedziałbyś dlaczego. - Stwierdził. Kronos pomyślał o naszyjniku który zostawił w swoim domu, byłym domu swego ojca w Yrm. Zawsze myślał, że Furion po prostu zapomniał go zabrać. Jednak Kronos nie mógł się dowiedzieć, gdyż nie miał medalionu. Więc po prostu zapytał :
-Możesz mi powiedzieć, czemu to zrobiłeś? Medalion zostawiłem w Yrm.
-Dowiedziałem się kto zabił twoją matkę i mojego brata, twego ojca. Zostawiłem cię w Solhaven, gdyż wiedziałem że znasz drogę do Yrm i do starego domu mego brata. Wyruszyłem, postanowiłem nie wracać póki nie zabiję winowajcy. Szukałem, szukałem, szukałem, lecz nigdy go nie znalazłem. W końcu dowiedziałem się że winowajca przesiaduje w Daros. Zamieszkałem tam i zacząłem go szukać, lecz wciąż nie mogłem znaleźć. W końcu nie było we mnie ani jednej oznaki bycia mrocznym elfem, prócz uszu. Zostałem łupieżcą na usługach Rashana, wodza Barbarzyńców. Dostałem pegaza, Toldana. Aż w końcu dostałem misję wyruszenia na tą wyspę.. - Odpowiedział Furion. Kronos stał. W końcu powiedział :
-Dobrze. Szukamy - Tak, my, to jest Kadyen, jeszcze jeden mroczny elf. Mag. Artefaktu Ssrathi. Później chcemy wyruszyć w stronę Daros. A teraz słuchaj... - Po tych słowach opowiedział Furionowi swoją historię. Eleandir.. Kadyen... Iriki.. Gorgon... Bawarka... Qui-Gon... Po skończeniu opowieści Kronos usiadł. Furion o czymś myślał, ale Kronos nie wiedział o czym.
-Znam Bawarkę. Mieszka w Daros. Mroczny elf. - Powiedział Furion. - Spotkasz go jeszcze jeśli popłyniesz do Daros. - Stwierdził. Kronos pomyślał ze nie chciałby spotkać się po raz wtóry z Zabójcą. Aż nagle usłyszał krzyki dochodzące z Wioski - Z Elgarm. Kronos wyjął nóż, Furion uniósł topór, a Kadyen zaczął zbierać manę. Ruszyli biegiem do wioski. Gdy dotarli zobaczyli coś strasznego - Setki demonów i Ssrathi walczących z innymi Ssrathi. Źli Ssrathi nosili symbol podpalonej czaszki Demona - Albo jako wisiorek, albo jako tatuaż. Demony były zróżnicowane - Od starych przyjaciół Kronosa Quasitów, Kosiarzy, Koszmarów, po Latające Demony, Sukkuby, Eredarów. Furion i Kadyen rzucili się pomóc Ssrathim z Elgarm, a Kronos zaczął analizować armię wroga. Każdy Eredar prócz jednego którego Kronos już znał był ubrany tak samo. Za to ów znajomy Kronosa nosił złoty medalion i fioletową szatę. Był to Qui-Gon, Przywódca Warlocków. Latające demony dzierżyły bicze, topory, i miecze. Mieli czerwony odcień skóry, nie byli ubrani w nic prócz spodni. Za to sukkubusy były latającymi demonicznymi dziewczynami. Każda dzierżyła albo bicz, albo dwa długie miecze. W ogniu walki Kronos zobaczył znajomego Ssrathi. Nie był to sojusznik, lecz wróg. Był to Pielagoroth. Kronos zamarł a serce zaczęło bić szybciej - Zdradził własny naród!? Kronos bez namysłu rzucił się na Pielagorotha, a ten wyglądał na przestraszonego. Kronos w połowie drogi przemówił :
-JAK ŚMIAŁEŚ ZDRADZIĆ WŁASNY NARÓD!? - Warknął - JAK MOGŁEŚ! TY.. TY... TY PARSZYWY DRANIU - Po tych słowach skoczył na Pielagorotha i wbił mu sztylet w pierś a krótkim mieczem rozdarł gardło. Pielagoroth z zastygniętym wyrazem przerażenia na twarzy zginął brutalną i szybką śmiercią. Kronos nie miał wyjścia - Musiał walczyć.

To be continued...
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » wt, 10 sty 2012, 21:11

rozdział 13
Obrona Wioski Elgarm. Część 2.

Kronos rzucił się w wir walki. Za nim, przed nim, obok niego, czy nad nim była tylko śmierć. Wraz z dołączeniem trójki do walki szansę zostały wyrównane. Eredarzy wciąż rzucali zaklęcia, ale Kadyen był lepszym magiem. Ów przywódca Qui-Gon nic nie robił. Kronos szybko podiegł do Kadyena i zapytał :
-Czy ten Qui-Gon nie zbiera czasem many? Jak tak, to potrafisz rozpoznać do jakiego zaklęcia?
-Tak. - Odpowiedział Kadyen - Już sprawdzam. -Kadyen zamarł. Chwilę po tym powiedział :
-Zbiera. Zbiera manę do zaklęcia Armageddon. - Kronos znieruchomiał. Zaklęcie Armageddonu nie tylko zniszczy wioskę, ale zabije też Ssrathi oraz Demony. Demony były odporne na ogień, lecz napewno kilka zginie. Kronos nie wiedział jak Qui-Gon mógł się tego dopuścić. Kronos zapytał Kadyena :
-Czy podczas zbierania many czarodziej jest bezbronny?
-Tak, Kronosie. Jest bezbronny, ale dwóch Eredarów nie dopuści do zaatakowania swego mistrza. Uzbierali manę ognia, napewno będą trudnymi przeciwnikami. - Odpowiedział Kronosowi Kadyen.- Kronos zaczął obmyślać plan ataku. Nie było to łatwe, w okół niego ginęli Ssrathi i Demony. Kątem oka zobaczył jak Furion zabija pięć kosiarzy jednym zamachem. Kadyen walczył z Eredarem, który rzucał zaklęcia Błyskawic. Kadyen w kontrze zaczął inkację zaklęcia z magii iluzji by wyczarować smoka. Smok przeraził Eredara, który po kilku sekundach upadł. Kadyen wyciągnął sztylet i szybko rzucił Kronosowi. Kronos rozpoznał sztylet - Był to sztylet nasączony Magią ognia z trójzębu salamandry, ale Kadyen najwidoczniej zmieszał go również z innymi dziedzinami. Kronos rozpoznał tylko jedną - Magię trucizn. Już wiedział co ma zrobić. Kadyen nauczył go na statku zaklęcia lodowej ściany. Kronos zaczął formować coś na kształt pudełka, i rzucił niewidocznym - narazie - dla nikogo lodem. Eredarzy pilnujący Qui-Gona krzyknęli, gdyż zostali uwięzieni. Kronos rzucił się na Qui-Gona i wbił mu sztylet w nogę. Qui-Gon nie krzyknął, wręcz zaczął się śmiać. Kronos poczuł żar spływający z nieba. Był coraz bliżej, bliżej, bliżej - Nie zdążył powstrzymać Qui-Gona - Był to Armageddon.

**********Zgliszcza - Ostateczne losy Ssrathi z Elgarm**********

Kronos poczuł wstyd - Nie tylko nie powstrzymał Qui-Gona ale skazał też Ssrathi na śmierć, już nie mówiąc o ich domach. Ale.. Kadyen w porę rzucił czar tarczy na mieszkańców wioski. Źli Ssrathi i Demony nie mieli tarczy. Skończyli marnie, tylko parę demonów przeżyło. Ssrathi zaatakowali z nową siłą. Kronos wiedział, że bardzo mocno zatruł nogę Qui-Gona którego już nie było w ów miejscu. Teleportował się, prawdopodobnie do jaskini. Eredarzy spłonęli, mur lodu Kronosa nie był wytrzymały. Kronos wyciągnął łuk i strzelił w uciekające demony. Wszyscy zaczęli zbierać trupy. Kronos pozbierał Pielagorotha - Za pomocą zaklęcia teleportacji wyśle go do Korytarza Umarłych, tego, który prowadzi do Komnat Irikiego. Furion i Kadyen zaczęli już palić trupy Demonów. Kronos zaczął zbierać kolejne trupy. W końcu chciał wziąść trupa pewnego starego Ssrathi, lecz zamarł. Był to trup Gekaha.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » śr, 11 sty 2012, 21:00

Do odwołania ( Szkoła, ostatnimi czasy głowa boli ) rozdziały będą ukazywać się co sobotę o 20:00.


rozdział 14.
Kontratak.

Kronos zaniósł ciało Gekaha - Wodza Wioski - do kostnicy. Ssrathi opłakiwali mędrca, a płacz Ssrathi był nie do zniesienia. Kronos, Kadyen i Furion zaplanowali kontratak. Mieli zebrać wszystkie siły, nakłonić złych Ssrathi do sprzeciwienia się panom, i zniszczyć Świątynię. Nie wiedzieli czy im się to uda, gdyż ten kto dzierżył oko Pierzastego Węża był prawie niepokonany. Tak więc 16 marca 3800 roku armia licząca trzy tysiące Ssrathi wyruszyła. Gdy stanęli na obrzeżach góry, podszedł do nich Ssrathi. Gdy był jard od nich przemówił :
-Nie chcemy wojny. Możemy się do was przyłączyć, gdy Qui-Gon zamordował naszych braci nawróciliśmy się. Błagam o wybaczenie.
-Wybaczamy ci, lecz pamiętaj, żadnych wykrętów. - Odpowiedział z odrazą Kronos.
I armia licząca sześć tysięcy Ssrathi pod długiej podróży dotarła do wejścia. Znikąd wyskoczyły na nich Demony, była to odmiana Latających Mężczyzn. Pierwszy szereg armii padł pod naporem biczy, a ostatni spadł z urwiska. Nie za dobrze to wyglądało dla Ssrathi, lecz Furion, Kadyen i Kronos byli nieugięci. Zabijali Demony jak opętani. W końcu przebili się przez szeregi demonów i wkroczyli do Jaskini. Były tam cztery korytarze. Kronos rozdzielił Ssrathi na cztery grupki, jedna miała pilnować wejścia, a pozostałe trzy iść korytarzami. W czwarty, środkowy korytarz wejdą Kronos, Kadyen i Furion. I armia ruszyła. Kronos, Kadyen i Furion poszli środkowym korytarzem. Pierwsza przeszkoda była łatwa do ominięcia, była to mina. Kronos trafił ją łukiem, lecz po wybuchu korytarz został zawalony. Kadyen szybkim zaklęciem pozbył się kamieni i ruszyli dalej. Następną przeszkodą był nowy rozdzaj demona - Imp. Był niebieski, miał skrzydełka i wyglądał raczej jak motyl. Był słabym demonem, najwidoczniej zwiadowcą. Furion rzucił w niego topór, a ten nawet nie próbował tego uniknąć. I znowuż Demony, tym razem Sukkubusy. Walka była ciężka, Kronos został ranny w ramię. Furion sparował cios i zabił jednego Sukkubusa. Kadyen wyrwał bicz z ręki drugiego i zabił go jego własną bronią. Kronos zabił trzeciego. Rzucił magicznym sztyletem prosto w głowę bestii, która nie zdążyła zrobić uniku. I w końcu po długiej drodze napotkali Ssrathi - Kronos wiedział że nie wszyscy wyzwolili się z łańcuchów demonów. Kapłan zaraził czymś Kronosa, co zostało szybko uleczone przez Kadyena. Furion skoczył na kapłana krzycząc :
-CO TY ZROBIŁEŚ MOJEMU BRATANKOWI!?
Wężoludzi łatwo było ubić. Ledwo mięso armatnie armii Ssrathi. I w końcu dotarli do pewnej komnaty. Była w niej conajmniej setka demonów i pięćdziesiąt Ssrathi. Po środku był tron, przed tronem piedestał. Na piedestale było dziwne, wielkie, magiczne oko. A na tronie siedział Qui-Gon, z wyraźnie widoczną raną na nodze.
-Brać ich - Powiedział Qui-Gon po czym wstał i podszedł do piedestału.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » sob, 14 sty 2012, 21:02

rozdział 15.
Wyspa Tongu - Ostateczna Walka.

Sto pięćdziesiąt żołnierzy rzuciło się na trójkę przyjaciół. Kadyen rzucał różne, szybkie i obszarowe czary. Furion za jednym zamachem zabijał trzy Demony, a Kronos rzucił się na Qui-Gona. Nagle z lewego korytarza wyskoczyło 50 sojuszników. Walka została wyrównana. Qui-Gon jednym szybkim zaklęciem przywołał 20 sukkubów, 10 impów i 2 Demony, lecz to nie pomogło jego armii. Kronos spróbował zamknąć Qui-Gona lodową ścianą, ale nie udało mu się. Armia Elgarmajczyków gniotła demony i Ssrathi. Kronos kątem oka widział jak Kadyen rzuca rękę lodu i zabija około 20 Demonów. Qui-Gon zrobił dziurę w ścianie. Za dziurą był klif. Qui-Gon poszedł na ów klif. Widać było, że utykał. Rany po sztylecie Kronosa nie da się tak łatwo zagoić. W końcu bardzo mało demonów zostało, i armia Kronosa nie mogła przegrać. Furion, Kadyen i Kronos podeszli do Qui-Gona, który przemówił :
-Posiłki są w drodze. Taaak. Galad Tura'Hash!
-Jesteś szalony. -Powiedział Furion.
-Skończmy to, tu i teraz. - Powiedział Kadyen.
-Nie tak łatwo będzie zabić lewą rękę Gorgona. - Odpowiedział z niesmakiem Kronos. - Najlepiej gdy już go zabijemy, poćwiartować i zrobić rosół z Eredara. Dawno nie miałem nic dobrego w ustach. A mózg wykorzystamy do budyniu. - Mówił.
-Hahaha... Bardzo śmieszne. - Powiedział Kadyen. - Dobrze, może Furion go zgładzi? W uczciwym pojedynku?
-Tak. Najlepiej. Co do ciebie, Mroczny elfie, to chyba twój bratanek jest szalony, nie ja. Stawaj do uczciwej walki.
-Dobrze - Odpowiedział Qui-Gonowi Furion. - Poza tym budyń z mózgu Eredara brzmi smakowicie.
I zaczęli walczyć. Qui-Gon szybko zebrał manę do zaklęcia kolumna ognia, lecz Furionowi udało się uniknąć zranienia. Furion zamachnął się toporem i trafił Qui-Gona - Już i tak zranionego sztyletem z trucizną - W udo. Qui-Gon nie mógł już biegać, więc Furion to wykorzystał i rzucił nań toporem. Jednak on uskoczył w bok, po czym chwycił Furiona i rzucił na sam brzeg klifu. Furion zranił się w brzuch, i ledwo co wstał. Qui-Gon podszedł do niego, i przemówił :
-Galad Tura'Hash.
Po czym kopnął Furiona który spadł w przepaść.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » sob, 28 sty 2012, 20:59

Przepraszam, że tydzień temu nie wrzuciłem, ale byłem chory na coś z gardłem.

Rozdział 16
Śmierć Furiona. Niespokojna podróż do Daros.

Kronos nie mógł uwierzyć własnym oczom. Jego jedyna rodzina, jego wuj, właśnie spadł z krawędzi klifu. Qui-Gona już nie było. Kronos i Kadyen ( nie zabrakło też Ssrathi ) opłakiwali Furiona gorzko. Gdy wszyscy wylali swe łzy, Ssrathi powędrowali na podnóże klifu, by Furiona pochować. Gdy pochowali Furiona z należnym szacunkiem, Kronos i Kadyen powędrowali do portu. Ssrathi żegnali ich serdecznie, dziękując za pomoc. Kadyen i Kronos znaleźli się na otwartnym morzu. Kronos i Kadyen zamknęli się w kajucie, Kadyen zaczął czytać "101 Demonów i Dziwnych istot." Tomka Tomaszowskiego, a Kronos rozmyślał. Nagle zapytał :
-Co będziemy robić w Daros? Rzucimy okiem i olejemy, czy zrobimy postój?
-Myślę, że zrobimy postój - Rzucił Kadyen zza książki - Furion mówił o Bawarce.
Kronos wzdrygnął się na myśl o Furionie, i zaczął myśleć o Bawarce. Była to śmieszna postać, rodem z familiady Strasburgera. Kronos nie mógł wytrzymać i wyszedł z kajuty. Na statku byli tylko oni i pięciu Ssrathi. Kronos zaczął rozmawiać jakimś Ssragthim ubranym na niebiesko.
-Jegomościu, czy zaiste posiadacie na tym pokładzie skarpetki? Zimno mi w nogi! - Powiedział Kronos
-Sssskarpetek sssssię zachcccciało, to idźźź usssszzzyj ssssobie. - Odpowiedział dziarskim tonem Ssrathi - Nie jessstem służżżąącym.
-Zaissssste. Nie jesteś, Mopiarrrzzzu. - Powiedział Kapitan statku, który pojawił się znikąd.- Dzisssssiaj miałeśśś czyśśścić pokład, idźźź po Mop!
Ssrathi rzucił potępiające spojrzenie w stronę Kronosa, po czym poszedł po mop. Kronos odwrócił się i pobiegł do kajuty, by zapytać Kadyena czy ma dla niego jakąś Książkę.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » sob, 4 lut 2012, 21:07

Rozdział 17.
Ląd! Czy to aby na pewno Daros?

Płynęli tak 6 dni, aż w końcu pan Mopiarz zaczął krzyczeć :
-Ląąąąąąąd! Ląąąąąd na prosssto od nasszzzej pozzzycji!
Kadyen rzucił książkę Tomasza Tomaszowskiego w stronę szafki, po czym wstał i wyjrzał przez okno. Faktycznie, przed nimi był ląd. Kronos spał, lecz Kadyen był bezwzględny. Rzucił w niego skarpetką. Kronos obudził się, i zapytał :
-Po co rzucasz we mnie skarpetką? Próbuję spać, do jasnej.
-Ląd. Ląd widać! - Oznajmił radośnie Kadyen
-Aha
Kronos zerknął przez okno. Faktycznie, był tam ląd. Wyszedł z Kadyenem na pokład. 20 minut później już byli na lądzie. Byli na Daros. Spacerowali po ulicach, i nagle natknęli się na znajomą osobę. Był to Bawarka, i jechał na jakimś byku. Bawarka podjechał do nich i zagadnął :
-Cześć! Ty, jak miałeś na imię? Nonoks?
-Nie, mam na imię Kronos. Co to za bykołak? - Zapytał Kronos
-To jest mój wół piżmowy. Kupiłem wczoraj na aukcji. - Odpowiedział Bawarka
-Aha.
Bawarka odjechał w stronę stodoły mopiarzy, a Kronos i Kadyen ruszyli do Wielkiego Hallu, by spotkać się z wodzem Daros, i jego wołotaurem, to znaczy minotaurem. W koncu dotarli na miejsce, i zobaczyli Bawarkę, na swoim wole piżmowym. Rozmawiał z Wodzem. Kronos i Kadyen podeszli do wodza, i oznajmili:
-Furion nie żyje.
-Co? Furion nie żyje!? No trudno. Wiecie ze przeszkodziliście mi we wspaniałej konwersacji o wołach piżmowych!? - Zapytał wódz.
-Może i przeszkodziliśmy, ale śmierć Furiona to chyba ważniejsza sprawa, niż wymiana Bykotaura na Woła piżmowego? - Powiedział Kronos
-No tak. Lecz zanim cokolwiek zrobicie w Daros, musicie otrzymać naszą przychylność. Czeka was walka z pięcioma wodzami. - Oznajmił wódz.
:cowboy:

Awatar użytkownika
Kronos
Władca Trupów
Władca Trupów
Posty: 975
Ulubiona rasa: zgodna z zasadami trybu murarza
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Historia Kronosa

Post autor: Kronos » sob, 11 lut 2012, 15:34

Dodaję, bo za półtory godziny prawdopodobnie nie będę żyć, gdyż Admin mnie zamorduje, a z pola bitwy zrobi mordor :(. A tak serio bonusowo daje wcześniej.



rozdział 18. część 1.
Walka z wodzami, ciekawy wołotaur.

Kronos pomyślał że pokona tych wodzów na lajcie, więc przyjął wyzwanie. Warunki były zapisane na kartce, oto one :
Warunki umowy :

Staniesz przed pięcioma wodzami Barbarzyńców. Gdy wygrasz, podążymy za tobą wszędzie. Jeśli przegrasz, zostaniesz ze smakiem zjedzony przez mojego nieokrzesanego Wołotaura, który nie umie się zachować przy posiłku. Bogowie dopomogom albo nam, albo tobie. Decyduj, gdy podpiszesz, nie będzie odwrotu, nawet jeśli zmyjesz podpis, albo zjesz kartkę. Czemu? Bo napiszesz to swoją krwią.
Podpis : Kronos Yoxley.
Podpis pomocnika : Kadyen von Hersfertyhten


Jak widać, Kronos oraz Kadyen podpisali. Jutro mieli się stawić na arenie, by zawalczyć z ów zacnymi Wodzami. Kadyen czytał książkę napisaną piórem Monique Von Mentosek, a Kronos czytał autobiografię Invisa, którą znalazł w jego kieszeni podczas pobytu na Mordianonie. Po jakimś czasie zasnęli, z głowami opartymi o lampy. W końcu nastał następny dzień, Kronos i Kadyen powędrowali na arenę. Po drodze spotkali kuzyna ciotki kuzynki kuzyna dziadka Bawarki, który mówił o sobie, jakby był zacnym koksem. Kronos pomyślał że to u nich rodzinne i powędrował dalej z Kadyenem. W końcu dotarli na arenę, w pierwszym rzędzie siedział Bawarka, na swoim wole piżmowym. Krzyknął :
-Sonork! Tylko tego nie spartacz, i po pięciu sekundach nie próbuj uskoczyć w krzaki! Wiem, że nigdy nie będziesz takim zacnym koksem jak ja, ale nie ośmieszaj się!
Kiedy skonczył mówić, jakaś stara pani z zezem skoczyła mu na kolana. Kronosowi udało się usłyszeć tylko ciche "Tak, kochanie, w torbie, o tej tam, jest szminka...". Kronos stanął na środku areny, gdy to zrobił, ukazał się wódz, oraz wodzowie innych wiosek barbarzyńców. Wódz przemówił :
-KroNosie! Wyzywamy cię, tu, na ubitej ziemi, do walki! Będziesz walczył z każdym z nas po kolei, a gdy przegrasz, zostaniesz wrzucony siłą do jamy brzusznej mojego zaufanego Wołotaura!
-Dobrze, ciesze się. - Odpowiedział z pogardą Kronos.
Kronos usłyszał dzwon, i zobaczył wodza Daros pędzącego ku niemu.
:cowboy:

ODPOWIEDZ

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości